Księga tysiąca i jednej nocy, to zbiór baśni arabskich, które do Polski dotarły drogą okrężną (przez Francję), a które mnie zadziwiły odmiennością kulturową. Nie dość, że wszędzie obecny jest Allah, to jeszcze sprawy seksu występują o wiele jawniej niż w baśniach europejskich… A przy tym są to baśnie piękne.
Fragmenty:
„Posłał więc król po Dunjazdadę, a ona niebawem przyszła do siostry, uścisnęła ją, po czym siadła przy łożu. A wtedy król podniósł się i zabrał dziewictwo Szeherezadzie.”
"A gdyby ją zapisać igłą w kąciku oka, byłaby przestrogą dla tego, kto wziąłby ją sobie za przykład.” (taki sposób wskazania, że myśl jest ważna, wciąż się powtarza, niczym refren; wyraźnie jest to jakieś wyrażenie występujące popularnie w języku)
„„Zaprawdę, na twoje umiejętności nie ma popytu w naszym mieście, jak i nie ma u nas nikogo, kto by znał nauki lub sztukę pisania; ludzie tutaj potrafią jedynie zarabiać pieniądze.”
„„Mędrcy powiadają, że kto ma grube ciało, ma też grubą duszę, daleko mu do rozumu, a bliska mu jest głupota.”” (Oczywiście myślałem o sobie…)
„Wsunął swój miecz do jej pochwy, stał się odźwiernym jej wrót i imamem w jej miharbie, a ona wraz z nim klękła, biła pokłony, podnosiła się i siadała, a modłom tym towarzyszyły ruchy i miłosne westchnienia.” (i kolejne wyraźne nawiązanie seksualne… swoją drogą efektownie poetyckie)
„A mędrcy powiadają: „Rozkosz jest w trzech rzeczach: w jedzeniu mięsa, ujeżdżaniu mięsa i w łączeniu mięsa z mięsem.”” (i znowu nawiązania do sfery seksualnej; swoją drogą ta 'gruba' myśl jest bardzo efektowna)
„Wówczas zdjęła z siebie szaty i położyła się, a niedźwiedź zaś podszedł i legł na niej, a ona dała mu to, co córy człowiecze mają najpiękniejszego.” (bez komentarza…)